Blog zawiera treści erotyczne, wulgaryzmy, cielesność w mocnym, czasem brutalnym i gorszącym wydaniu. Sceny erotyczne opisywane bez cenzury. Wszystkie osoby poniżej osiemnastego roku życia czytają to na własną odpowiedzialność!

poniedziałek, 24 lutego 2014

tre


Naleśnik jest już zimny, poza tym nawet nie mam ochoty na niego patrzeć. Piję herbatę, która swoją drogą jest zdecydowanie zbyt słodka, bleh. Zrezygnowana odstawiam filiżankę na spodeczek i splatam palce na stolę. Zbyszek je niewzruszony, w swobodnej pozie, sprawdzając coś na wyświetlaczu czarnego IPhona. 

- Nie jesz – wytyka mi groźnym tonem.

Powstrzymuje się od wywrócenia oczami, jaki ten człowiek jest denerwujący. Mruży gniewnie oczy, omiotając mnie  spojrzeniem - oh nawet podczas tego procederu jest cholernie pociągający. 

- Naprawdę muszę już iść. 

Unoszę się niepewnie z krzesła, badając jego reakcję.

- Siadaj - warczy przez zaciśnięte zęby.

O cholercia. Posłusznie wykonuję polecenie. Moja podświadomość zakrywa dłonią oczy nie chcąc patrzeć na moje poczynania.

- Zaczynam pracę o ósmej - szepczę, kuląc się na wiklinowym krześle.

- Oh.

Niekryte zdziwienie i konsternacja przemykają przez jego piękną twarz. Zerka na leżącego na stoliku IPhona i tłumi przekleństwo. 

- Obawiam się, że musimy przełożyć naszą rozmowę do wieczora.

DO WIECZORA! Czyli mamy spotkać się jeszcze dziś! O momuniu. Wstaję tym razem o wiele pewniej niż poprzednio, a on czyni to samo i wychodzimy z restauracji. 

- Odwiozę Cię.

Patrzę na niego nie kryjąc zdziwienia, ale posłusznie wsiadam do wielkiego Audii. Przyglądam się jak obchodzi samochód i wsiada za kierownicą, każdy jego ruch jest przesycony wręcz zwierzęcą zwinnością. Zasycha mi w ustach, gdy posyła mi drwiący uśmiech, przyłapując mnie na gapieniu się.

- Różana trzy - mamroczę uprzedzając pytanie, jednocześnie skubiąc skórę przy paznokciu kciuka.

Rusza, a wnętrze samochodu wypełnia brzmienie nieznanej mi piosenki. Ciepły głos kobiety pieści moje uszy, pozwalając na moment oderwać się od rozmyślań o zielonookim mężczyźnie siedzącym obok, mającego wobec mnie niecne zamiary. Wpatruję się w zaspany Rzeszów, ludzie mozolnie budzą się do życia, skupieni na własnych problemach, zamknięci na wszystko co ich otacza. Słońce otula ich swoimi ciepłymi promieniami, a ja mimowolnie zerkam na Zbyszka, pogrążony w myślach, w jednej dłoni trzymający kierownicę, pewny i skupiony - oh Pan zamyślony, wolę go od Pana władczego.

- O której kończysz pracę?

- O szesnastej. 

- Chciałbym Cię zabrać na kolację. Dziewiętnasta Ci odpowiada?

Odpowiada?

- Tak - szepczę.

- W takim razie do zobaczenia Antonino.

Zerkam przez okno, stoimy przed moją kamienicą.

- Do zobaczenia.

Wysiadam pośpiesznie, będąc już przed drzwiami zerkam przez ramię, przyciemniane szyby uniemożliwiają mi dojrzenie go, ale na samą myśl, że  wlepia we mnie piękne zielone tęczówki, oblewam się rumieńcem i czmycham na klatkę. 


Wręcz wbiegam do budynku agencji reklamowej, pierwsze spóźnienie w karierze Kosecka, mam szczerą nadzieję, że ujdzie mi to płazem.

- Tośka! - słyszę na progu.

Rzucam marynarkę i torebkę na sporych rozmiarów biurko i wchodzę do głównego działu. Szef ciska gromami, warcząc i z ledwością powstrzymując się od bluzgania. Cały Tymiński.

- Czy wy nie potraficie znaleźć dokumentu o który przypominałem wam od tygodnia, do jasnej cholery! Za co ja wam płacę? - warczy, wymachując rękami.

- Dzień dobry szefie - rzucam ostrożnie i udaję się do szklanej szafy z segregatorami.

- Tośka! Spóźniłaś się! 

- Ah tak przepraszam, coś... coś mi wypadło.

Wyjmuję blado czerwony segregator i odszukuję odpowiedni dokument.

- Proszę bardzo, bilans poprzedniego kwartału z uwzględnieniem poprawek naniesionych wczoraj przez prezesa Jasińskiego - wręczam mu plik kartek, a jemu dosłownie opada szczęka.

- Dzięki Tośka, jak zwykle niezastąpiona! - rzuca i wychodzi.

Opadam na krzesło z ulgą - uf upiekło mi się.

Czas do lunchu mija szybko, głównie na papierkowej robocie i bieganiu po całym budynku, zaksięgowaniu zwolnień i innych mało interesujących rzeczach. Jedząc croissanta z sałatką z rukoli, awokado i pomidorków koktajlowych po raz pierwszy zerknęłam do telefonu; trzy wiadomości na poczcie głosowej, pięć nieodebranych połączeń wszystkie od Krysi - niedobrze.

*
Ojej! Blog przeżywa prawdziwe oblężenie! I jest to tak niespodziewane, że nie mogę się temu nadziwić! Jedyne o co proszę to po przeczytaniu zostawić komentarz, nawet głupie "przeczytane" będzie mile widziane :) Dziękuję i zapraszam na kolejny rozdział historii. 

10 komentarzy:

  1. Zbyszek taki władczy..podoba mi się ;) w sumie to nie spodziewałam się.i że Tośka będzie pracować w agencji reklamowej :p
    Pozdrawiam i zapraszam do siebie, Liv. ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. Zbyszek wydaje się tutaj chwilami być bardzo mroczny i niebezpieczny, a za chwilę zmienia się w dobrego ducha. Aczkolwiek ta mieszanka jest niebywale podniecająca i pociągająca. Działa na mnie podobnie jak na Tośkę:). Atmosfera napięcia jaką wokół siebie tworzy wychodzi poza opowiadanie:)

    Nie informuj mnie pod rozdziałami, bo nie lubię zaśmiecania sobie postów. Na moim blogu wyraźnie napisane jest, że tylko na GG;)

    OdpowiedzUsuń
  3. dzisiaj tu trafiłam i zostaję do końca ! *_*
    i mam jeszcze takie pytanko... masz jeszcze jakieś swoje blogii ? :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tylko jeden http://lonely-moths.blogspot.com/?m=1 :)

      Usuń
    2. achh... wiedziałam,że skądś Cię kojarzę xD
      czekam na następny rodział tutaj ! :*

      Usuń
  4. trąci mi Grey'em, ale mimo to i tak mi się podoba. czekam na następny. ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. przeczytane ;D czekam na następny ;p

    OdpowiedzUsuń
  6. Zapraszam na nowość u siebie: http://paczka-owocowejlandryny.blogspot.com/
    "Młoda, mądra i zdolna dziewczyna poznaje starszego o kilka lat mężczyznę kochającego siatkówkę. W ciągu niecałego roku dojrzewa przy jego boku, a później..." No właśnie. Co później?
    Mam nadzieję, że zajrzysz do mnie, pozostawiasz po sobie jakiś ślad no i zostaniesz.
    Pozdrawiam,
    OL. ; >
    Ps. Przepraszam z spam.!

    OdpowiedzUsuń
  7. Jedynka podobała mi się bardzo, bardzo, a teraz pachnie mi tu pewną książką i historia staje się przez to dla mnie mniej ciekawa. Zbyt wiele podobieństw. Wolę Twoje oryginalne pomysły.

    OdpowiedzUsuń