Blog zawiera treści erotyczne, wulgaryzmy, cielesność w mocnym, czasem brutalnym i gorszącym wydaniu. Sceny erotyczne opisywane bez cenzury. Wszystkie osoby poniżej osiemnastego roku życia czytają to na własną odpowiedzialność!

piątek, 2 maja 2014

quattro


Spojrzałam na swoje odbicie w dużym lustrze w sypialni. Nie jest źle.

- Wyglądasz jakbyś szła na stypę.

Spojrzałam na leżącą w poprzek łóżka Krysie, której twarz wykrzywiał niezadowolony grymas. Jeszcze raz zerknęłam w lustro, cholera ma rację. Westchnęłam zrezygnowana i zrzuciłam czarną marynarkę z ramion na sporą kupkę ubrań leżących na podłodze.

- Dobra nie idę.

- O nie, nie, nie, nie! Nie ma mowy! To twoja pierwsza randka odkąd.. - podniosłam dłoń, aby przestała.

- To nie jest randka, to jedynie zwykła kolacja.

- Kolacja zakończona seksem na tylnym siedzeniu samochodu - zachichotała tuląc do siebie puchatą zieloną poduszkę. 

- Jesteś obrzydliwa! - prychnęłam, próbując powstrzymać śmiech.

Krysia wiedziała czego chcę od życia, od facetów, od samej siebie i zawsze to dostawała. Była cholernie pewna siebie, czego zazdrościłam jej od niepamiętnych czasów.

- Załóż tę kieckę, którą ci kiedyś kupiłam.

Zmarszczyłam czoło. Owa kiecka, była grafitowa, rozkloszowana, sięgająca nieco ponad kolana, z długim rękawem i z zabudowanym dekoltem - nudna, dopóki nie zobaczyło się jej pleców, a raczej ich braku.

- Nie! Będę wyglądać w niej... - szukałam odpowiedniego słowa.

Jak dziwka? Podpowiedziała mi podświadomość z chytrym uśmiechem.

- Seksownie! - wykrzyknęła rudowłosa, zrywając się z łóżka i odszukując odpowiednie kartonowe pudło, nadal owinięte czerwoną kokardą z przyczepioną do niej ozdobną kartką, na której widniała liczba dwadzieścia dwa.

- Kiedyś cie zabiję - wyjęczałam.

 *
Dziewiętnasta wybiła zdecydowanie zbyt szybko. Próbowałam uspokoić przyspieszony oddech, gdy pokonywałam kolejne stopnie schodów. Brzuch bolał mnie bardziej niż przed maturą. Tak, tylko spokojnie, nie panikuj, oddychaj i nie zemdlej, ani się nie przewróć do diaska! Że też ta rudowłosa wiedźma zmusiła mnie do założenia tych szczudeł, zabiję się na nich jak nic! Na wszelki wypadek mocniej chwyciłam barierkę. Zaraz zwymiotuję. 

Uspokój się kretynko!

Wzięłam głęboki wdech i wyszłam z klatki schodowej. 
Stał ze skrzyżowanym na piersi ramionami, opierając się plecami o drzwi od strony pasażera i wwiercając we mnie zielone tęczówki. Ubrany w luźne powycierane jeansowe spodnie z dziurami, które dodawały mu łobuzerskiego charakteru i tak seksownie opinały się na jego udach, szary t-shirt z emblematem Luisa Vuitton ulokowanym po prawej stornie klatki piersiowej, który wystawał spod skórzanej kurtki. Zaschło mi w ustach z wrażenia. Uśmiechnął się łobuzersko, a ja odetchnęła z ulgą, że jest w dobrym humorze. Całe jego ciało krzyczało "upajaj się tym widokiem mała". Miałam ochotę odwrócić się i sprawdzić czy Krysia właśnie nie walczy z silnym ślinotokiem, przyklejając twarz do kuchennego okna, ogarnięta desperacką chęcią, aby na nią spojrzał, jednak miałam szczerą nadzieję, że tego nie robi.

- Witaj - jego wibrujący baryton sprawił, że coś ścisnęło mi gardło.. 
Odpowiedziałam bladym uśmiechem. Gdy wślizgiwałam się do samochodu, usłyszałam jak z świstem złapał powietrze. Zaczerwieniłam się na myśl, że to moje nagie plecy wywołały w nim taką reakcję. Całą drogę pokonaliśmy w milczeniu, siedziałam cała spięta, co jakiś czas poprawiając szary materiał sukienki na kolanach. 

Gdy zobaczyłam fasadę restauracji, podziękowałam w duchu Krysi za to, że wcisnęła mnie w tą kieckę. Obawiam się, że w innym wypadku by mnie tam nie wpuszczono. Wnętrze było przytłaczające, marmurowa podłoga wypolerowana tak mocno, że niemal można było zobaczyć w niej własne odbicie. Szeroki hol, obłożony drewnem i przyozdobiony monstrualnymi lustrami w masywnych pozłacanych ramach. Bogactwo, w którym opływało to miejsce na moment wprawiło mnie w niemy podziw. Skierowano nas do drzwi po prawej stronie holu. Nasz stolik był trochę na uboczu, zapewniając prywatność i swobodę rozmowy, bez potrzeby ściszania głosu.
Zerknęłam na Zbyszka zachodząc w głowę, czy to wszystko aby na pewno dzieję się na prawdę. Miałam okropne wrażenie, że tu nie pasuję.

- Na co masz ochotę? - zapytał nawet na mnie nie spoglądając, zbyt zajęty studiowaniem karty dań. 

- Coś lekkiego - wypaliłam bez namysłu - najlepiej zupę krem.

Niezauważalnie skiną głową i przywołał kelnera. Krem z suszonych pomidorów pachniał nieziemsko, a smakował jeszcze lepiej.

- Odpowiesz w końcu na moje pytanie? - wymamrotałam już trochę zniecierpliwiona, wycierając usta lnianą chusteczką.

- Spotykasz się z kimś?

Ostre spojrzenie zielonych tęczówek przeszyło mnie na wskroś. Zaszokowana przyłożyłam dłoń do klatki piersiowej, niemal zapominając o czymś takim jak oddychanie. Na pewno się przesłyszałam.

- Słucham? 

- Pytam czy ktoś Cię rżnie.

Zamrugałam gwałtownie, zaciskając dłoń na lnianej chustce, zaszokowana jego ordynarnym sposobem mówienia.

- Nie widzę powodu, aby miało  Cię to interesować - wycedziłam, zaszokowana tonem mojego głosu. Czułam jak dolna warga zaczyna mi się trząść.

- Owszem jest, bo chcę Cię przelecieć - powiedział to tonem tak protekcjonalnym, że mimowolnie się wzdrygnęłam.

Rzuciłam chustkę na stół, po czym wyciągnęłam banknot stu złotowy z torebki. Dźwignęłam się na nogi, kładąc go na środku stołu.

- To za kolacje, mam na dzieję, że wystarczy. My nie mamy już o czym rozmawiać, do widzenia! 

Zdążyłam zauważyć jak zaciska mięśnie szczęki i lekko marszczy brwi.

*
"[...] pod zamkniętą powieką nadal tłamszę w sobie ból..
Poniekąd.."

5 komentarzy:

  1. Zbyszek oszalał. Jednak jestem pewna, że i tak jakoś zaciągnie Tośkę do łóżka albo i nie do łóżka ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Mam tylko jedno zastrzeżenie do tego opowiadania. Zbyt rzadko publikujesz rozdziały:(
    Zbyszek jest bardzo obcesowy i chyba zbyt zaślepiony pożądaniem żeby zwrócić uwagę, że Tośka coś ukrywa. Myślę, że on jednak dopnie swego...

    OdpowiedzUsuń
  3. bardzo podoba mi sie taki Zbyszek:) mam nadzieje ze nastepny rozdział bedzie szybko

    OdpowiedzUsuń
  4. Wciagajacy rozdział, lecz jego długość niestety nie pozwala zatopić się w lekturze :( W tekście jest parę niedociągnięć, jeśli będziesz poprawiać rozdział zwrócić na nie uwagę bo niekiedy zjadasz wyrazy. Mam nadzieję, że będziesz częściej publikować rozdziały, bo naprawdę od dawna czekam najpierw na rozpoczęcie bloga, teraz na nowości. Na pewien czas nawet zniknął z mojej listy, bo myślałam, że w ogóle go nie zaczniesz :( Mam nadzieję, że nie pozwolisz nam długo czekać na coś nowego, życzę duuuzo ceny, ściekami, Kar xoxo

    OdpowiedzUsuń
  5. Historia pełna pożądania to mi się podoba :D. Panie wyżej mają rację co do długości oczekiwania na rozdział
    Vea
    www.siatkarskie-miniaturki.bloog.pl

    OdpowiedzUsuń