Blog zawiera treści erotyczne, wulgaryzmy, cielesność w mocnym, czasem brutalnym i gorszącym wydaniu. Sceny erotyczne opisywane bez cenzury. Wszystkie osoby poniżej osiemnastego roku życia czytają to na własną odpowiedzialność!

sobota, 1 sierpnia 2015

quindici

Powiedzmy szczerze jaka kobieta nie skusiłaby się na gorący poranny seks z przystojnym facetem w obliczu niemal godzinnego spóźnienia się do pracy? Praktycznie każda uległaby jego urokowi. Jednak to właśnie ja byłam jedną z tych, które zamiast dać się ponieść, wyskoczyły z łóżka jak oparzone.

- Jasna cholera - jęknęłam próbując w szaleńczym biegu skompletować swoją garderobie, która była porozrzucana dosłownie wszędzie. Uklękłam przy olbrzymich rozmiarach łóżku i zajrzałam pod nie w poszukiwaniu majtek. Niestety moim oczom ukazała się jedynie paczka prezerwatyw i gum do żucia, co za duet.

- Czego szukasz? - najbardziej ociekająca seksem wersja porannej chrypy jaką kiedykolwiek słyszałam niemal przyprawiła mnie o miękkie kolana. Zerkam na niego oburzona wciąż klęcząc obok łóżka we wczorajszym ubraniu. A wszystko za jego sprawą, bo to on postanowił, że wyłączy mój dzwoniący alarm w telefonie, żebyśmy mogli dłużej pospać. Diabeł jeden, teraz jak gdyby nigdy nic ubrany jedynie w spodnie od dresu, opiera się o framuga drzwi, sącząc kawę.

- Już widzę to wypowiedzenie na moim biurku, gdy tylko wejdę do firmy - lamentuje, wciąż próbując zlokalizować pozostałą część mojej bielizny.

- A czy nie prościej byłoby zadzwonić i powiedzieć, że jesteś chora? - zaproponował poprawiając okulary na nosie,  które dodawały mu jeszcze więcej uroku - Zanim weźmiesz prysznic, ubierzesz się i dotrzesz do biura będzie już po dziesiątej do daje ci ponad dwie godziny spóźnienia. 

Westchnęłam zrezygnowana, przyznając mu w duchu rację. Najprostszym rozwiązaniem będzie telefon do działu księgowości z informacją, że dziś nie dam rady dotrzeć do pracy.

- To wszystko przez Ciebie! Sprowadzasz mnie na złą drogę! 

- To wszystko dzięki mnie kotku! - puszcza mi oczko, a chwilę później słyszę jak dźwięki telewizora wypełniają całe mieszkanie. Zanim wychodzę z sypialni wykonuję telefon do przełożonego i jestem w wielkim szoku, że bez żadnego "ale" życzy mi szybkiego powrotu do zdrowia.

- Zbyszek? - wołam przekrzykując odgłosy telewizora. 

- W kuchni! 

Po chwili w moich dłoniach ląduje wielki kubek kawy, który z wdzięcznością przyjmuję. Zerkam dyskretnie w naczynie, spodziewając się zobaczyć czarną tafle ekspresso, jednak zamiast tego dostrzegam piękny mleczny odcień.

- Zapamiętałeś? 

- Taka już rola osobistego baristy. A sądząc po twoim uzależnieniu od kofeiny będę ją robić często.

Robi mi się ciepło na sercu, że ma zamiar jeszcze kiedyś przygotować dla mnie kawę. Ukrywam uśmiech za kubkiem. Delektując się pierwszymi łykami. Unoszę kciuk do góry dając zielonookiemu niewerbalną pochwałę. To trochę dziwne uczucie stać w jego kuchni z przygotowaną przez niego kawą z nim przy moim boku. Chcąc nie chcąc obrzucam jego osobę pełnym zachwytu spojrzeniem.

- Dziękuję.

Staję na palcach i serwuje mu delikatny pocałunek w usta. Mruczy z uznaniem, obejmując moją talię ramieniem i przyciągając bliżej siebie. 

- Wydaję mi się, że mamy pewną sprawę do załatwienia - mamrocze patrząc mi w oczy. Doskonale wiem co ma na myśli. Widzę to w jego oczach. Zdecydowanie ma ochotę na seks, którego wcześniej mu odmówiłam.

- Masz rację, moja pyszna kawa nie może wystygnąć.

Pozwalając się obejmować, zaczynam osączyć mój ukochany napój.

- W zasadzie o co chodzi z tym ciągłym piciem kawy? 

Moje mięśnie usztywniają się na skutek jego słów. Powoli odstawiam prawie pusty kubek na blat drżącą dłonią.

- Czy musimy o tym rozmawiać teraz?

- A dlaczego nie? Na rozmowę zawsze jest dobra pora. 

Zamykam oczy, przyciągając czoło do jego twardej piersi, starając się wyrównać oddech. Wzdrygam się, gdy jego ciepła dłoń zaczyna gładzić moje plecy. Po kilku chwilach jednak odprężam się.

- Gdy kończą mi się leki nasenne, nie mogę zasnąć w naturalny sposób, dlatego potrzebuję kofeiny.

Mijają sekundy, a moje napięcie niemal sięga zenitu.

- Nie brałaś ich odkąd wyrzuciłem je do zlewu.

Nie może wiedzieć o przedostatniej nocy, gdy połknęłam dwie na raz. A mi wcale nie śpieszno z wyjaśnieniami. Czuję jak chwyta mój kark i podnosi moją głowę do góry, tak aby widzieć moją twarz. Jego baczne spojrzenie wbija się we mnie.

- Dlaczego ich potrzebowałaś?

Czuję rosnącą gule w gardle. I zaczynam czuć się jak ofiara przyparta do muru.

- Nie chcę o tym rozmawiać 

- Dlaczego? 

Wyrywam się z jego uścisku i odwracam do niego tyłem, próbując się uspokoić.

- To przeszłość. Nie ma już znaczenia.

- Wszystko co spotyka nas w przeszłość wpływa na to jacy jesteśmy dziś, więc nie próbuj mnie oszukać.

- Nie oszukuję Cię! To naprawdę nie ma znaczenia. 

- Chcesz mi powiedzieć, że te wszystkie blizny, które masz na ciele nie mają nic wspólnego z tymi cholernymi lekami?

Zachłystuję się powietrzem, lecz szybko odzyskuje rezon.

- To tylko i wyłącznie moja sprawa! Jeśli będę miała ochotę będę je łykać garściami, a Tobie nic do tego!

Wychodzę z jego kuchni w popłochu, wpadając do sypialni jak burza, aby zabrać torebkę i buty. Jednak, gdy odwracam się w stronę drzwi Zbyszek opiera się o ich futrynę, z wkurzoną i zawziętą miną. Próbuje przepchnąć się obok niego, ale w rezultacie upuszczam torebkę, a sama niemal ląduje na tyłku.

- Nigdzie nie pójdziesz! 

- Za kogo Ty się uważasz? 

- Za osobę, która próbuję Cię poznać i pomóc. 

- Nie potrzebuję niczyjej pomocy.

- Powiedz mi. Czy ktoś zrobił Ci krzywdę?

Moja broda drżała, zwiastując łzy. Nagle jego wielkie ramiona otaczają moje wątłe ciało,  chroniąc mnie przed upadkiem. Głośny szloch wydał się z mojego gardła, gdy próbuje się od niego odsunąć. 

- Nie każ mi tego mówić. Nie chcę tego mówić. Nie chcę tego pamiętać. Proszę.

Jego ciepłe usta dotknęły mojego czoła, gdy ja walczyłam ze łzami. 

- Dobrze. 

Objęłam dłońmi jego pas, przyciągając policzek do muskularnej piersi, starając się skupić na szybkim biciu jego serca. Rozkołysani emocjonalnie staliśmy tak długie minuty, aż w o i końcu moje ciało zwiotczało. Całe napięcie z mięśni się uwalnia, pozostawiając mnie bezwładna. Zdana na łaskę i niełaske Bartmana.

*

Leżenie na kanapie podczas wyznawania czystego lenistwa nie jest tak przyjemne, kiedy nie masz w pobliżu ulubionej pary starych dresów i najbardziej upieprzonej koszulki, której miejsce już dawno powinno być na śmietniku. Zagryzłam wargi sfrustrowana stojąc pośrodku olbrzymich rozmiarów garderoby Zbyszka. Naprawdę nie potrafiłam zrozumieć tych wszystkich kobiet z filmów i książek, które myślały, że nosząc znoszony podkoszulek swojego faceta są seksowne. Nieważne. Jako, że nie byłam jedną z nich, przewertowałam niemal każdą szufladę i półkę w pomieszczeniu. Naprawdę wątpiłam, w to że znajdę tu cokolwiek w czym nie będę wyglądać jak sierotka Marysia. W obliczu nieuchronnie zbliżającej się klęski, niewiele myśląc sięgnęłam do jednej z szuflad, z której wyłowiłam bokserki od Emporio Armaniego. Zarechotałam głośno, gdy zobaczyłam swoje odbicie w lustrze umieszczonym pomiędzy dwoma komodami, mówiąc w prost na mnie bokserki przypominały szorty do ćwiczeń. W tym momencie nawet w jednym procencie nie przypomniałam żadnej z gorących bohaterek Seksu w wielkim mieście. Odłożyłam bokserki na miejsce i dokonałam ponownie retrospekcji sypialni w poszukiwaniu mojej bielizny. Na szczęście tym razem odnalazłam czarne figi pod wielką startą ubrań Zibiego. Doskonale zdawałam sobie sprawę, że znalazły się tam z pełną premedytacją ze strony bruneta. Diabeł jeden. Spojrzałam spode łba na kilka koszulek ułożonych w misternej konstrukcji na jednej z półek. Z braku laku i to dobre. Skrzywiłam się przeciągając materiał przez głowę. Nie był to zwykły t-shirt, zwiewny i umiarkowanie przezroczysty pozwalał dostrzec zarys znajdującego się pod nim biustonosza. Okej nie wyglądało to aż tak tragicznie jak na początku myślałam, że będzie. 
Usatysfakcjonowana ułożyłam się wygodnie na grafitowej kanapie w celu obejrzenia ostatniej część Iron man'a. Moje słodkie lenistwo nie trwało dłużej niż pół godziny, ponieważ właśnie w tym momencie Bartman zaczął niby to od niechcenia robić pompki przed samym telewizorem. Podparłam się na łokciu żeby mieć lepszy widok na jego prężące się podczas wysiłku ramiona, barki i plecy. Westchnęłam urzeczona, porzucają oglądanie ukochanego filmu na rzecz ślinienia się do najbardziej apetycznego ciała jakie widziałam w całym moim życiu. 

- Nie szpanuj mięśniaku! - burknęłam, odliczając w myślach każde wykonane przez niego powtórzenie - To żaden wyczyn sama potrafię zrobić sto pompek w jednej serii! 

Oczywiście to kłamstwo, ponieważ jako szanująca się kobieta robiłam maksymalnie pięć męskich pompek po czym z gracją podałam na twarz. Niewiele myśląc szybko podeszłam do bruneta i przeżuciłam nogę przez jego plecy, tak że siedziałam na nich okrakiem. 

- Naprawdę myślisz, że Twój kościsty tyłek wciśnie mnie w panele? - roześmiał się rozbawiony. 

- Wcale nie mam kościstego tyłka! 

- Czuję jak Twoja kość ogonowa wbija mi się w krzyż! 

W odezwie uszczypnęłam jego lewy triceps tak mocno, że aż syknął.

- To nie było miłe! 

Mruknął zaczynając ponownie robić pompki. Nie zdążył skończyć drugiej, gdy przylgnęłam piersią do jego pleców, mając łatwy dostęp do jego napiętych mięśni torsu. 

- To się nazywa molestowanie - zauważył schrypniętym głosem, w którym można się było doszukać nutki rozbawienia. 

Niestety moje działania zostały przerwane przez jego nagłą ochotą na seks. A może i stety, bo ostry seks na podłodze w salonie był nieziemsko gorący i dziki. 

*

Czekaliśmy właśnie na kolejny odcinek ostatniej serii Chirurgów ja rozłożona na miękkich poduszkach, które stosami walały się po całej kanapie. Z Bartmanem, którego głowa leżała na moim brzuchu, a dłonie niby to od niechcenia wodziły po mojej talii pod materiałem jego koszulki. 

- Pachniesz mną - wymruczał w moją skórę, gdy drapałam jego skalp.

Zamknęłam oczy próbując zwalczyć dziwne uczucie w mojej klatce piersiowej. 

- Moja.

Wstrzymałam oddech słysząc ten ledwo słyszalny szept. Nie wiem czy miał świadomość, że wypowiedział te słowa na głos pogrążony w półśnie.

**

Trochę cukierkowo, no ale wiem, że to lubicie ;)
Wybaczcie, że tak późno, ale WAKACJE sami rozumiecie. 

Dzięki za miłe słowa pod ostatnim postem, moje ego niedługo rozróśnie się do niebotycznych rozmiarów. Żartuję. Poproszę o więcej ludziska!


To jest ten rozdział, który się usunęłam przez przypadek z telefonu (głupia ja) niestety nie udało mi się go odtworzyć w tak zajebisty sposób w jaki był napisany co bardzo mnie wkurzyło. 

BTW Zbysiu miłego życia z Asią, dla niedoinformowanych nasz mięśniak się ochajtał! Ogarnijcie profil Michalskiej (kiedyś teraz Bartman) na FB. Tylko żadnych zdjęć w sieci, buuu :( 

Więc rybki tak na zakończenie, 25 komentarzy w sześć godzin. Czas? Start!

środa, 24 czerwca 2015

quattordici


Parskam śmiechem nie potrafiąc się powstrzymać, dostrzegając irracjonalność całej tej sytuacji.

- Spotkałem ją kilka razy w klubie, prawdą jest, że bawiliśmy się świetnie, ale na pewno ze sobą nie spaliśmy! Mamy wspólnych znajomych do diabła!

Ocieram łzy z kącików oczu, starając się powstrzymać śmiech.

- Antonina następnym razem powiedz, gdy kolejny zwariowany pomysł wpadnie Ci do tej blond główki. Byłoby o wiele prościej, gdybym mógł zeznawać przed ustaleniem mojego wyroku.

- Jasne. Następnym razem.

Chwyta moje biodra i przyciąga do siebie.

- Więc zgoda?

- Hmm.. - stukam opuszkiem palca wskazującego w jego gładką skórę na brodzie, udając, że bardzo intensywnie myślę nad odpowiedzią - Zgada.

- To świetnie, bo mam bardzo bolesny wzwód od kiedy zobaczyłem Twoje cycki w tej bluzce. - jego zachrypnięty głos rozpala mnie do żywego. Na potwierdzenie swoich słów opuszcza usta na mój dekolt w bardzo absorbujący sposób używając ust.

- Zachowujesz się jak napalony nastolatek. - stwierdzam ze śmiechem, przeczesując palcami pasma jego ciemnych włosów.

- Mm.. - w odpowiedzi łapie mnie za tyłek obiema dłońmi.

*

Próbuje skupić swój wzrok na wszystkim oprócz twarzy Bartmana między moimi nogami. Widok to jedno, ale rzeczy jakie wyprawia swoim gibkim językiem są po prostu nie do opisania. Wyginam biodra prosząc o więcej, jednak nie daje mi tego czego chcę. Zerkam na niego. Jego wzrok jest skupiny na mojej pochwie. Wpatruję się w nią intensywnie, jakby chciał uwiecznić ten moment lub kontemplował jakieś interesujące dzieło sztuki.

- Co Ty wyprawiasz? - chrypię zdławionym głosem, jednocześnie osłaniając swoją płeć dłonią.

- Patrzę na Twoją cipkę, która niemal topi się pod wpływem mojego dotyku.

Wzdrygam się. Naprawdę nie lubię, gdy mówi w tak zbereźny sposób.

- Pozwól mi kontynuować - mówi, gryząc mój kciuk.

- Już wystarczy.

Mruczy gniewnie. Po czym chwyta oba moje nadgarstki w dłonie i przyciska je do
materaca. Walczę z prowizorycznymi więzami, starając się wyrwać z jego uścisku. Jego język ponownie atakuje czuły splot nerwów u szczytu mojego sromu, jednak robi to na tyle wprawnie, że aż wzdycham z zachwytu i ulgi. Napięcie buduję się powoli i stopniowo narasta, przepływając przez całe moje ciało falami. Wyginam się, wciskając się bardziej w ciepły język bruneta.

- Oh tak! - jęczę przeciągle, odkrywając pośladki od materaca w oczekiwaniu na orgazm. Jednak ten nie nadchodzi. Mrugam zdezorientowana próbując przebić moje zmysły przez mgłę pożądania, jednak idzie mi to niezwykle mozolnie. Wzdycham sfrustrowana, gdy muskularne ciało obraca mnie twarzą w dół do materaca.

- Nie!

Szarpie się do góry, jednak brunet jest szybszy.

- Cii - delikatnymi pocałunkami obsypuję mój kark i ramiona, w umiejętny sposób odwracając moją uwagę.

- W każdy inny sposób, ale nie tak - płaczliwy ton przecina gęste powietrze sypialni, jednak w żaden sposób nie powstrzymuje dłoni Zibiego od przekręcenia mojej głowy na bok, w taki sposób, aby nasze usta mogły się zespolić w delikatnym pocałunku. Zaciskam powieki z całych sił, gdy czuję swój własny smak na języku. Nagle mój tułów zostaję uniesiony do góry, w taki sposób, że jedynie moje kolana i męski tors sprawiają, że nie ląduje na tyłku. Nie przerywając pocałunku Zbyszek odnajduję moje dłonie i splata nasze palce w delikatnym uścisku. Jego język wciąż czyni cuda, czcząc wnętrze moich ust powoli i wytrwale. Z sekundy na sekundę czuję jak całe moje ciało niemal roztapia się za sprawą jego poczynań. Czuję jak szybko biję jego serce. Jego skóra obok mojej, dopasowujące się do siebie jak idealne elementy. Mruczę pragnąc, aby poczuł wszystko to co ja czuję i ocieram się pośladkami o jego nabrzmiałego członka. Powoli wsuwa swoją nabrzmiałą męskości między moje uda, po których niemal płynie moje podniecenie.

- Chryste - warczy, wysuwając nasze złączone dłonie między moje nogi i razem pieścimy moją kobiecość. Czuję jak bardzo opuchnięta od pożądania jestem i skomlę błagając o wybawienie.

W końcu wchodzi we mnie, gdy najmniej się tego spodziewam. Usta bolą mnie od pocałunku, ale nie mam zamiaru go przerywać. Charakterystyczne dźwięki wypełniają pomieszczenie, a nasze ciała spowija warstwa słonego potu. Nie spiesząc się. Nie goniąc za orgazmem.

Jednak, gdy w końcu nadchodzi spełnienie nie mam pojęcia gdzie i kim jestem. Mogłabym być pyłkiem we wszechświecie, gdybym tylko mogła czuć się tak wiecznie.

Opadam bez czucia na pościel, wciskając w nią twarz i łapiąc łapczywe powietrze, gdy w tym czasie gorące ciało przykleja się do skóry moich pleców. Leżymy tak w bezruchu. Ja pozbawiona tchu od jego ciężaru i wciąż drżąca na całym ciele, a Zbyszek obejmujący moje bezwładne ciało. Żadne z nas nic nie mówi. Słowa mogłyby wszystko zepsuć. Czuję jak mała nitka emocjonalnego łączy nasze ciała. Wdycham zapach naszych fermonów i potu, pozwalając by ta chwila po prostu trwała. Niezmącona, prawdziwa i piękna.

W końcu jednak Zbyszek wstaję i znika za drzwiami łazienki. Słyszę jak włącza deszczownice prysznica, jednak nie mam siły nawet na przekręcenie się na drugi bok, a co dopiero pokonanie tych kilku metrów w kierunku toalety. Wtulam policzek w miękką bawełnę i zamykamy oczy.

Chwilowy spokój wciąż trwa, ale wiem, że już niedługo ponownie zastąpią go niepewność i wątpliwości.

- Nie śpij - słyszę tuż przy uchu szept, jednak ignoruję go. Jednak chwilę później dzwonek mojego telefonu rozbrzmiewa z głębi mieszkania. Jęczę niechętnie unosząc ciężkie powieki.

- Leż leniuchu przyniosę Ci go.

Zanim odchodzi całuje jedną z moich łopatek. Słyszę jak szybko porusza się po ciemnych panelach, po czym dźwięk telefonu cichnie. Próbuje utrzymać otwarte powieki, jednak jest to niemalże graniczące z cudem. W końcu materac ugina się pod ciężarem ciała zielonookiego, a w mojej dłoni ląduje wibrujący telefon. Machinalnie przeciągam palcem po ekranie, aby odebrać nawet nie patrząc kto dzwoni.

- Tak?

- W końcu kobieto! Już myślałam, że będę Cię szukać w Wisłoku! - krzyk Strzeleckiej atakuje moje bębenki z olbrzymią mocą, przez co mimowolnie się krzywię - Dlaczego jeszcze nie ma Cię w domu?

Unoszę się na łokciach, przy okazji zerkając na wyciągniętego mężczyznę przy moim boku.

- Nic mi nie jest.

- Jesteś z nim, prawda?

- Tak.

- Kosecka nie myśl, że jesteś w stanie dotrzymać mu kroku. Widziałam jak ten facet traktuję kobiety. W końcu się znudzi, a Ty..

- Krysia, wiem co robię. Naprawdę nie musisz się martwić.

- Jasne - sarka po czym się rozłącza.

Wzdycham, rzucając telefon na środek łóżka. Dlaczego Krysia ma coś przeciwko temu, że sypiam ze Zbyszkiem? Ja nawet słowem nie wspomnę o tym, że ona jest kochanką żonatego mężczyzny! Co za hipokryzja!

- Co się dzieję?

- Dlaczego odkąd zostało opublikowane nasze zdjęcie wszyscy przedstawiają jakieś awersje odnośnie naszej dwójki?

Zbyszek śmieję się głośno, sprawiając, że w końcu podnoszę twarz z materaca i skupiam wzrok na nim

- To pewnie dlatego, że chcą ochronić Twoje delikatne serduszko.

- A co jeśli moje serduszko wcale nie jest takie delikatne?

- Więc nie musimy się niczym przejmować.

Westchnęłam przeciągając opuszkami palców po jego idealnym torsie. Wolno badając milimetr po milimetrze fragmenty skóry.

- Nie przeszkadza Ci to co mówią o Tobie w mediach?

- Po kilku latach człowiek przestaję zwracać na to uwagę - jego głos jest pusty i odległy, lecz słychać w nim nutkę goryczy.

- To straszne jak łatwo zniszczyć człowiekowi życie wypisując te kłamstwa.

- Nawet nie wiesz jak bardzo Antonia - szepcze otaczając moje ciało ramieniem i składając delikatny pocałunek na czole.

*

- Antonina.

Cichy seksowny baryton tuż przy moim uchu sprawia, że przebudzam się ze snu.

- Mmm.. Co się dzieję?

Przekręcam się próbując dojrzeć go w mroku. Jednak zanim to nastaję gorący pocałunek zostaję wyciśnięty na moich wargach.

- Pragnę Cię - jęczy między jednym a drugim pocałunkiem.

Instynktownie rozchylam nogi pozwalając mu ułożyć się między nimi. Czuję jak z każdą sekundą moje podniecenie wzrasta, więc sięgam do jego członka z delikatnie zaczynam go pieścić. W odpowiedzi chwyta moją wargę pomiędzy żeby i przygryza ją boleśnie.

- Nie mogę racjonalnie myśleć, gdy jesteś obok, cały czas marzę żeby Cię posiąść, a gdy już znajdę się w Tobie pragnę, aby to trwało całą wieczność.

Zapiera mi dech w piersiach na jego słowa, pragnę mu powiedzieć, że ja też to czuję, ale zanim zdążę otworzyć usta czuję jak główka jego penisa powoli w wsuwa się we mnie. Nie mogę się powstrzymać od dotykania jego prężących się po skórą mięśni pleców.
Zasysam powietrze z głośnym światem, gdy  gryzie boleśnie sutek mojej piersi. Tępo jego pchnięć jest szybkie i stałe, a ścianki mojej pochwały zaciskają się na nim bezwstydnie.   Czuję jak z robi się grubszy i wydłuża się we mnie, mam wrażenie, że rozerwie mnie na pół.

- Kurwa, kurwa, kurwa - warczy wbijając zęby w moją szyję i oddając się przyjemności. Głaszczę uspokajająco jego lepkie od potu plecy, a drugą dłoń wplatam w wilgotne włosy drapiąc jego skórę głowy i karku. Mruczy w uznaniu, jednak nadal jego twarz jest schowana w zagłębieniu mojej szyi. Po kilku sekundach z westchnieniem wychodzi ze mnie, a ja mimowolnie się wzdrygam. Otarcia na udach dają o sobie znać. Słyszę jak Zbyszek schodzi z łóżka i idzie do łazienki. Zmęczona opadam na poduszkę. Coś ciepłego delikatnie gładzi moje wrażliwe tkanki pomiędzy udami i z niedowierzaniem obserwuje jak Zbyszek w skupieniu wyciera wilgotnym ręcznikiem pozostałości mojego podniecenia. Gdy kończy całuje mój wzgórek łonowy, a następnie brzuch.

- Wybacz, że nie doszłaś. Obiecuję się zrehabilitować  - mruczy zajmując się dokładnie jedną, a później drugą piersią.

Chichoczę na jego słowa.

- Następnym razem. Teraz jedyne o czym marzę to sen.

W końcu układamy się na poduszkach i przykrywamy miękką kołdrą, pozwalając by Morfeusz zabrał nas w swoje ramiona.

*

Krótko wiem :<
Ale zrobiło się słodko, ale mam nadzieję, że nie mdło!

Mój komp stwierdził, że zrobi mi psikusa i przez cały dzisiejszy dzień robił trwała aktualizacja systemu, więc wybaczcie ten poślizg kobietki!

Dziękuję Wam za komentarze pod ostatnim rozdziałem, serducho rośnie gdy czytam tyle miłych słów!

Stwierdziłam, że fajnie by było gdybyśmy mieli ze sobą ciągły kontakt, to znaczny w miarę możliwości i postanowiłam, że założenie oficjalnej strony na facebook'u to będzie strzał w dziesiątkę! I oto moja niespodzianka! https://www.facebook.com/pages/Chloe-Lucy/493041914180685 :)

Na stronie będzie się pojawiały wszystkie informację odnośnie bloga, postów i inspiracji!

I teraz uwaga poproszę o 20 komentarzy, a post już jutro! :)

poniedziałek, 22 czerwca 2015

tredici

Poniedziałki w pracy to prawdziwa tortura. Ten nie był wyjątkiem. Od ósmej rano biegałam w moich nierozchodzonych, pijących jak diabli jedenasto centymetrowych szpilkach od Louboutin po całym budynku firmy próbując zapanować nad wszystkimi zestawieniami kosztów za piątkową imprezę. Połowa z nich nie była nawet gotowa. Zrezygnowania z obolałymi stopami czekałam aż woda w czajniku w końcu się zagotuje. Przestępowałam z nogi na nogę próbując co chwilę nie zerkać na ekran mojej komórki. Kogo ja oszukiwałam, odkąd otworzyłam oczy co jakieś dwie minuty sprawdzałam skrzynkę odbiorczą. To takie żenujące. Muszę się uspokoić. Wzięłam głęboki wdech, zalewając kubek z zieloną herbatą wrzątkiem. 

- Kogo widzą moje oczy! A jednak przeżyłaś piątkową masakrę.

Niemal wolałam na siebie pozostałą wodę z czajnika, gdy podskoczyłam na dźwięk głosu Tomka.

- Tomek! Cześć! Tak jak widać jestem cała i zdrowa. - posłałam mu lekki uśmiech.

- Kamień z serca - jego ciemna czupryna zakołysała się, gdy teatralnie złapał się za serce - Mogę Ci zdradzić w sekrecie, że Lidka ma serdeczną ochotę wdrapać Ci oczy, naprawdę uważaj te tipsy mogą zabić.

Marszczę brwii nie rozumiejąc z jakiego powodu piękna sekretarka prezesa Jasińskiego miałaby chcieć mieć ze mną coś wspólnego.

- O czym Ty mówisz?

- Tośka chyba każdy w firmie wie czyją jesteś zdobyczą. To hit tygodnia! - jego śmiech roznosi się po niewielkiej kuchni, odbijając się echem od frontów szafek.

 Zdezorientowana próbuje wszystko poukładać w całość. Czy to kolejny mało zabawny żart Tomka?

- Naprawdę nie mam pojęcia o czym mówisz. 

- Tośka no daj już spokój! Swoją drogą nie dziwię się facetowi. Tylko czy to jest dozwolone? W końcu jest poniekąd naszym klientem.



*



Zasłaniam usta drżącymi dłońmi. Boże nasze zdjęcie jest na portalu plotkarskim, co gorsze na jego głównej stronie z olbrzymim nagłówkiem i artykułem.

Ujęcie przedstawia nas wychodzących z hotelu w sobotni poranek, trzymających się za rękę i rozmawiających. Boże naprawę wyglądamy jak para! To totalne nieporozumienie! 





"Playboy znów w akcji!

Zbigniew Bartman (26l.) najnowszy ambasador marki Calvin Klein w Polsce, od kilku tygodni nie widywany był na żadnych ważnych wydarzeniach. To do niego nie podobne. Seksowny sportowiec, stały bywalec klubów nocnych, słynący z niewyparzonego języka i skandalicznych zachowań powraca na łowy. Drogie panie to dla nas wspaniała wiadomość! Ale nie wciskajmy na siebie obcisłych sukienek i wysokich obcasów zbyt szybko! Niestety jak donosi nasz informator i czego dowodem jest samo zdjęcie, popularny Zibi widziany był z tajemniczą blondynką pod hotelem Vistal  w Krakowie we wczesnych godzinach porannych. Tak drogie panie to jest moment, w którym wyciągamy pudełko chusteczek higienicznych. Znany z braku zaangażowania w związki siatkarz odnosił się do swojej towarzyszki dość poufale. Jednak kochane czytelniczki otrzyjcie te rzewne łzy. Poprzedniego wieczoru w tym samym hotelu odbywała się uroczysta premiera reklamy z udziałem samego Zbigniewa Bartmana, na którą nie przyszedł z tajemniczą obecną na zdjęciu kobietą, lecz z popularną i piękną modelką Marianną Ormińską (21l.) która przebojem wkroczyła na paryskie salony znanych projektantów. To byłaby najgorędsza para roku! Lecz kim w tej sytuacji jest tajemnicza blondynka? Tego postaramy się dowiedzieć w najbliższym czasie!"



- O mój Boże - szepnęłam drżąc na całym ciele.

Co pomyślą o mnie Ci wszyscy ludzie? O święty Barnabo co pomyśli szef, gdy się o tym dowie. Zamknęłam stronę czym prędzej i wybrałam numer do Zbyszka. 

- Tak? - jego warknięcie sprawiło, że podskoczyłam na krześle, a głos utkwił mi w gardle - Antonina czy to nie może poczekać? Jestem teraz zajęty. Oddzwonię.

Dźwięk przerwanej rozmowy odbijał się w mojej czaszce niczym bumerang. 

- Naprawdę sądzisz, że Kosecka byłaby w stanie poderwać kogoś takiego jak on?

- Faceci lecą na poze niewinnej cnotki.

- Może masz rację. Tylko szkoda, że nie zabawił się z kimś normalnym. Inna widziałbym jak wykorzystać swój czas.

Łzy napłynęły mi do oczu, gdy usłyszałam bezduszne słowa koleżanek stojących zaraz za drzwiami mojegogabinetu . Pociągnęłam głośno nosem, z całych sił starając się powstrzymać płacz. Już myślą o mnie jak o puszczalskiej, a ten dupek nawet nie raczy ze mną porozmawiać. Cholerny poniedziałek.


Przez całą resztę dnia, gdziekolwiek nie poszłam widziałam te dziwne spojrzenia lub słyszałam szepty za plecami. Od wstrzymywanych łez oczy mam opuchnięte  i czerwone. Opłukuje ręce pod ciepłą wodą, po czym osuszam je ręcznikiem papierowym i wychodzę z łazienki. Dziwna cisza panująca w biurze przykuwa moją uwagę, więc lustruję uważniej otoczenie. W tej sekundzie zatrzymuje się w pół kroku i wbijam czarne obcasy w wykładzinę.

- Antonino! - wzdrygam się na dźwięk jego głosu.

Oczy wszystkich są skierowane w naszym kierunku i wyobrażam sobie jakie domysły snują się w ich umysłach. Jakimi plugawymi wyzwiskami odrzucają moją osobę. Oczy zachodzą mi mgłą i nie potrafię się ruszyć z miejsca. Wiem, że powinnam dumnie unieść głowę, stawić im wszystkim czoła i pokazać, że jestem silna. Tylko problem w tym, że nie jestem. Dlatego zawsze chowam się w cieniu innych starając się pozostać niewidoczną. Bycie w centrum uwagi to rola dla innej osoby.

"Spójrz tylko na siebie! Podnieś wzrok! Widzisz te nędzne ścierwo przed swoimi oczami? To cała Ty. Każdy kto na Ciebie patrzy myśli tylko o tym jakim nędznym jesteś śmieciem. - szepcze mi do ucha, gdy stoję przed brudnym lustrem w przedpokoju. Patrzę na chude ciało pokryte ciemnymi pręgami i skrzepniętą krwią, które obłapiają męskie dłonie. Uciekam spoza ich zasięgu. To one sprawiają, że jestem zła. Nienawidzę ich."

Ręce jednak ponownie mnie dosięgają, ale już nie uciekam. Ledwo stoję, więc pozwalam żeby złapały za moje ramiona.

- Antonina. Chryste. Oddychaj.  

Łapie powietrze z desperacko głośnym haustem. Przylegam do ciepła przede mną. Czuję, że tamy zaraz puszczą. Dygoczę jak człowiek w gorączce, starając się przywrócić normalny proces oddychania. 

- Śmieją się - szepczę w materiał błękitnej koszuli. 

Gorący oddech owiewa delikatną skórę na mojej szyi po czym policzek. 

- Nikt się nie śmieje - zapewnia mnie, pocierając dłońmi moje ramiona.

- Dlatego, że tu jesteś. 

- Chodźmy stąd.

I tak robimy, po prostu wychodzimy.

*

- Przepraszam, że nie oddzwoniłem miałem dziś urwanie głowy. Totalny chaos.

- Nic się nie stało.

W tym momencie wjeżdżamy na parking podziemnych pod jednym z budynków. Zbyszek szybko lawiruje między kolejnymi sekcjami parkingów. Marszczę czoło zauważając, że każdemu miejscu jest przypisany odpowiedni numer.

- Gdzie jesteśmy?

Parkuje na miejscu z numerem 41, po czym odwraca się w moją stronę z lekkim uśmiechem.

- U mnie.



Mieszkanie pod numerem 41 to prawdziwy designerski kunszt. Połączenie ciemnych paneli oraz mebli z beżem i szarością. Widać, że żaden z elementów wystroju nie został kupiony bez namysłu. Jednak największe wrażenie robi przeszklona część ściany salonu, która prowadzi na patio. Nie mam zbyt dużo czasu na podziwianie wnętrza, ponieważ ciepłe usta bruneta sprawiają, że nie mogę się skupić.

- Do mediów wyciekło nasze zdjęcie - mówi spokojnym głosem tuż przy moim uchu.

- Wiem. Widziałam je.

- Już rozmawiałem z prawnikiem. Wszystko załatwi. Jestem przyzwyczajony do mieszania mnie z błotem, ale nie mogą wyciągać w to bagno wszystkich ludzi z mojego otoczenia. 

- W firmie mówiło się dziś tylko o tym. Został mi nadany tytuł Twojej najnowszej nałożnicy.

- Genialnie kurwa. 

Odwracam się do niego twarzą i spoglądam mu w oczy.

- Dlaczego wcześniej nie powiedziałeś mi, że spałeś z Krysią? 

Jego zielone tęczówki rozszerzają się w reakcji na moje pytanie.

- O czym Ty do cholery mówisz? - krzyczy mi prosto w twarz. Cofam się do tyłu ze strachu - Czy Ty naprawdę sądzisz, że spałem z Twoją współlokatorką? Chryste, Antonina! Skąd Ci to w ogóle przyszło do głowy?

** 

Sorry! No musiałam namieszać! Ale daliście się złapać na ten wątek z Krysią! Nie dziwie się, please nie bijcie mnie zbyt mocno. Mam takie ciśnienie na skończenie tej historii, po prostu nie potrafię ogarnąć tego co mam w głowie. Piszę, piszę, piszę. Kurczę cały czas staram się uchwycić dla Was ten wątek psychologiczny, bo cholera nie chodzi mi o to żeby to była kolejna płaska i denna opowiastka o miłości, seksie btw. Stram się pokazać jak widzę te zaburzenia Tośki, społeczne zachowania, to wycofanie i stopniowe budowanie zaufania. Nie wiem czy to wychodzi. Nienawidzę czytać tego co piszę i oceniać to w jakiś sposób. Kategoryzować. Niekiedy myślę wow to będzie świetne po czym dodaję post i jestem załamana tym co stworzyłam. Dlatego dajcie znać co Wam się podoba, a co nie przynajmniej jeden + i - , tak żeby nie było kolorowo. Konstruktywna krytyka kopanie w dupę moją kreatywność :) 

Więc dziewczęta jeżeli zobaczę dziś (i tu werble) 10 komentarzy dodaję następny post JUTRO! <3

PS. większość z Was liczy na happy end, hmm czy Chloe lubi cukierkowe zakończenia...? Może, może, może.

NIC NIE JEST PEWNE

"FUCK BIG LOVE.
FUCK BIG LOVE."

niedziela, 21 czerwca 2015

dodici

Mijają minuty, a ja wciąż siedzę jak skamieniała przysłuchując się głośnym śmiechom i rozmową owej dwójki. 

- Naprawdę nie mogę uwierzyć, że Ty i Tośka... - słyszę w jej głosie nutkę żalu, tak jakby to ona miała na niego chęć.

- Po prostu dobrze się bawimy - spuszczam głowę na jego słowa i udaję, że sprawdzam coś w moim Samsungu.

- O tak w to nie wątpię. To potrafisz jak nikt inni.

Oboje wybuchają śmiechem, a ja czuję się jak idiotka. Głupia cizia, która połasiła się na słodkie słówka, apetyczne ciało i rzewną nadzieję na posiadanie go choć na chwilę. Pieprzony Zbigniew Bartman.

- Stare, dobre czasy. - kwituje brunet, a moje dłonie drżą.

Przypominam sobie wczorajszy wieczór, gdy wchodziliśmy do mieszkania. Zapytał o moją współlokatorkę, a ja wskazałam mu nasze wspólne zdjęcie. Wiedział kim jest Krysia od samego poczatku. Pieprzony padalec. Poszedł ze mną do łóżka ze świadomością, że pieprzył moją przyjaciółkę. Kto wie może jeszcze zrobił ranking z punktacją. Przełykam sline starając się zwalczyć nudności.

To tylko seks! - Warczy moja podświadomość, wracając oczami.
Ma rację dla niego to tylko seks, jestem tylko kawałkiem mięsa, który niedługo wymieni.

- To jemy coś? - Zbyszek pierwszy raz od pół godziny zerka w moim kierunku, to cud, że zdołał oderwać wzrok od rowka między piersiami Krysi.

- Nie mogę znaleźć tego numeru - staram się, naprawdę bardzo się staram, aby mój głos nie brzmiał płaczliwie.

- Możemy gdzieś pojechać - proponuje przekrzywiając głowę i świdrując mnie zielonymi oczami.

- Okej - podnoszę swój tyłek z fotela i idę do sypialni po buty. Gdy wracam do salonu Bartman już stoi przy drzwiach pisząc coś na swoim czarnym IPhone. Rozglądam się w poszukiwaniu Krysi, ale szum prysznica podpowiada mi, że jest w łazience.

- Gotowa? 

Kiwam głową i otwieram drzwi, nie czekając na jego reakcje. Powstrzymuje się, aby nie wymierzyć mu kopa w piszczel lub ci gorsze w jaja. W absolutnym milczeniu schodzimy do samochodu. 

- Skąd nagle ten foch? 

W takich momentach wszystkie kobiety zastanawiają się czy facet zadający takie pytanie jest w pełni zdrowy psychicznie lub czy jego mózg czasem nie został uszkodzony na skutek jakiegoś bolesnego wypadku w przeszłości. Mi jednak wydaję się, że Bartman ma w tym momencie niezwykłą ochotę na spektakularną kłótnie. 

- Jestem po prostu głodna. 

Kłamstwo wydaję się w tym momencie najlepsze. Bo co innego miałabym powiedzieć? Że nie podoba mi się fakt, że uprawiał seks z moją współlokatorą? Prawdę mówiąc nie powinno mnie to obchodzić. Sama wczoraj powiedziałam tylko seks. Totalnie pokręcone.

*

Po zjedzeniu obiadu, w bardzo niezręcznej atmosferze, ból niemal rozsadza moją głowę. Stoimy na czerwonym świetle trzy skrzyżowania od mojej kamienicy, a Bartman nieustannie uderza w ekran swojego telefonu. Pewnie ustala swoje plany na dzisiejszy wieczór. Ściska mnie w dołku na samą myśl o tym. Wykręcam palce w oczekiwaniu na choćby chwilę rozmowy, ale nic takiego nie nadchodzi. Zamiast tego czuję pas wybijający mi się w ramię i brzuch, gdy gwałtownie hamuje przed przejściem dla pieszych. Widzę bijącą od niego frustrację i zdystansowanie. 

- Coś nie tak? - pytam najłagodniej jak potrafię.

- Wszystko jest w pierdolonym porządku - warczy, wciskając gaz z taką mocą, że aż wciska mnie w skórzane siedzenie, po czym znów hamuję zatrzymując się na zatoczce dla autobusów - Mam coś do załatwienia. Trafisz do siebie.

Lód w jego głosie na chwilę mnie paraliżuje, ale sekundę później odpinam pas bezpieczeństwa i wysiadam z samochodu. Ludzie na przystanku patrzą na mnie dziwnie, ale po chwili bardziej atrakcyjne wydaję im się białe Audi odjeżdżające z piskiem opon.

Mam mętlik w głowie, gdy w końcu po pół godzinie wchodzę do mieszkania.

- Już wróciliście? Co tak szybko? - krzyczy Krysia przez ramię siedząc na kanapie.

- Zbyszek miał coś do załatwienia.

Rudowłosa natychmiast odwraca głowę w moim kierunku ze zmarszczonymi brwiami. Jakby doskonale wiedziała co Bartman ma do załatwienia dzisiejszej nocy.

- Aha. Szybko poszło - po tych słowach ponownie odwraca się w stronę ekranu - To nawet lepiej Tosia, on na Ciebie nie zasługuję. 

Mam naprawdę szczerą ochotę przywalić jej trampkiem w potylice, ale zamiast tego wlokę się do łazienki wyciągam z szafki pod umywalką fiolkę moich tabletek nasennych. Od razu pakuję sobie do ust podwójną dawkę i wchodzę pod prysznic nie czekając nawet, aż woda się nagrzeje. Czuję się jak żałosna bohaterka jakiegoś kiepskiego dramatu. Kurczę dlaczego to zawsze kobiety muszą grać rolę tych skrzywdzonych? To naprawdę żałosne. Najlepiej będzie po prostu się nad sobą nie urzalać. Tak to zdecydowanie świetny plan. Dostałam dawkę naprawdę świetnego seksu, więc powinnam być zaspokojona i usatysfakcjonowana. 

Gdy w końcu przykładam głowę do poduszki, zaciskam oczy z całych sił próbując oddychać przez usta. Pościel jest wręcz przesiąknięta wspomnieniami poprzedniej nocy. 



*

"Kto by Cię chciał Tosieńko? Jesteś za bardzo zepsuta. Jesteś niczym. Choć do mnie Tosieńko i powiedz jak bardzo mnie kochasz! 

- Kocham Cię - chrypie słowa ledwo słyszalnym szeptem wydobywającym się spomiędzy moich opuchniętych, poranionych warg.

- Musisz powiedzieć to głośniej Tosieńko, żeby wszyscy słyszeli.

- Kocham Cię. Kocham Cię. Kocham Cię. Kocham Cię.

Powtarzam jak mantrę, gdy skórzany pas ląduje na moim ciele za każdym razem, gdy wypowiadam te słowa."


**

Ale mnie wena naszła,  jeśli już dziś będzie powyżej 5 komentarzy dodaję nowy post.
Aż mnie palce świerzbią 😱

Mam już w głowie na zakończenie tej historii!
Jak myślicie będzie Happy End? 






sobota, 6 czerwca 2015

undici

 - Gdzie moje pieniądze Ty mała niewdzięczna dziwko! 
Pijacki głos ojczyma odbija się echem po całym mieszkaniu zagłuszając na chwilę niemrawe odgłosy telewizora. Wzdrygam się, po części z zimna jak i ze strachu.
Łoskot kroków jest coraz głośniejszy, aż w końcu drzwi zostają otworzone silnym kopnięciem, tak mocnym, aż odbijają się o ścianę z głośnym trzaskiem.
Zamieram, zapominając jak oddychać. 
- Jak bardzo tęskniłaś za tatusiem Tosieńko? 
Drżę na całym ciele, niezdolna do poruszenia się z miejsca. Stoję boso pośrodku lepkiego linoleum, do którego chwilę później przyciśnięta jest lewa część mojej twarzy.
- Zapomniałaś języka w gębie? Mam Ci przywrócić zdolność mówienia? - charczy, brutalnie chwytając mój kark i wykrzywiając pod takim kątem, żeby moja twarz zwróciła się w jego kierunku. Odór alkoholu atakuje moje nozdrza, przywracając mi zdolność zdrowego myślenia.
- Przepraszam. Przepraszam. - szlocham, próbując wywinąć się z jego uścisku, gdy jedną ręką zaczyna rozpinać pasek. Wierzgam desperacko nogami i krzyczę ile sił w płucach, mając nadzieję na cud.
- Nie! Nie! Nie! Błagam nie! 

Siadam nagle na zmiętym szarym prześcieradle nie mogąc złapać tchu. Przyciskam drżące dłonie do szyi i klatki piersiowej, próbując pozbyć się uczucia obłapiających moje ciało rąk. Zsuwam się na dębowe panele i czym prędzej otwieram okno na oścież. Czerń okalająca moje zmysły powoli osuwa się w głąb podświadomości, pozwalając na powrót zdrowego myślenia. Zimne sierpniowe powietrze muska moją skórę pozwalając zapomnieć o nocnych marach. Wzdycham głęboko, zerkając przez ramię na śpiącego Zbyszka. Prześcieradło zaplątane w okolicy bioder, daje możliwość podziwiania jego rozbudowanych ramion i umięśnionych pleców. Upajam się przez długie minuty tym widokiem, dopóki na mojej skórze nie występuje gęsia skórka. Mężczyzna, którego znam od przeszło tygodnia śpi w moim łóżku. Co gorsza po seksie ze mną. Potrząsam głową starając się myśleć jak normalna dwudziestosześcioletnia kobieta. Czyli skupić się na tym co dzieję się tu i teraz. Do diabła. Gdyby to tylko było takie łatwe. Dobra zabawa, zero zobowiązań. Tylko seks. Tak, to może się udać. Zamykam okno, drżąc z zimna, po czym kładę się z  powrotem na materacu. Natychmiast silne ramie oplata moją talię i przyciąga do muskularnej piersi. Z zadowoleniem wpycham zmarznięte stopy pomiędzy jego łydki.


- Jesteś zimna jak lód - mamroczę sennie, owiewając przy tym oddechem mój kark.


- Mmm.


Leżymy tak, skóra przy skórze, w akompaniamencie coraz wolniejszych oddechów. I jedyne o czym mogę myśleć to to, że ten pokręcony, pełen sprzeczności i tajemnic mężczyzna może zniknąć z mojego życia równie szybko jak się pojawił.


*


Niedzielny ranek rozpoczynamy od picia kawy z jednego kubka, rozciągnięci na moim łóżku w przemożnym wyznawaniu porannego lenistwa. 


- Następnym razem dodaj do niej mleka i cukru - mamroczę znad kubka czarnego espresso - będę wtedy zdecydowanie bardziej usatysfakcjonowana.


- Następnym razem sama podniesiesz tyłek z łóżka - ostentacyjnie zabiera mi naczynie i idzie do okna, ubrany jedynie w białe bokserki. Leniwy uśmiech wykwita na moich ustach, gdy podziwiam jego tyłek. Boże to powinno być zakazane. Jak można mieć tak idealne ciało? Grzeszne myśli przychodzą do głowy od samego patrzenia. 


- Podziwiasz widoki mała? - rechoczę przyłapując mnie na gapieniu. 


Udając nagłe zainteresowanie paznokciami, postanawiam zachować jakiekolwiek pozory.


- Co? - zerkam na niego niby od niechcenia. 


Jego twarz wykrzywiona jest w kpiarskim uśmiechu.


- To nie moja wina! To Ty chodzisz z tyłkiem niemal na wierzchu. 


Łapie jaśka i ciskam prosto w jego twarz.


- Narcyz - wykrzykuję w tej samej sekundzie, w której poduszka zamiast trafić w jego głowę, uderza w okro. Robię wielkie oczy, gdy rzuca się w moim kierunku. Z piskiem wyskakuje z łóżka, ale jego wielkie łapsko łapię za moją kostkę. W efekcie czego moja głowa i tułów zwisają poza krawędzią łóżka. Próbuję wyrwać stopę z jego uścisku, niestety jego uścisk jest porównywalny z metalem kajdanek.


- Ta zniewaga krwi wymaga.*


Mówi po czym gryzie mnie w łydkę.


- Ał! 


Następną ofiarą okazało się moje udo, a po nim lewy pośladek.


- Ca krew odpłynęła mi do mózgu Bartman - zapiszczam oszołomiona tym jak szybko zmieniał się jego humor.


- A moja odpłynęła w zupełnie inne rejony.

Na potwierdzenie tych słów przycisną twardy członek do mojego uda. Zaniepokojona jak daleko może się posunąć, spróbowam po raz kolejny uwolnić się z jego uścisku.

- Hej to nie jest zabawne. Puść mnie.

Okej może w moim głosie było słychać przesadny lęk, ale sama ta pozycja sprawia, że moje ciało sztywniało z trwogi. Sapnęłam z ulgi, gdy silne ramiona zniknęły z mojego cia. Sekundę później leżam w poprzek łóżka, z wielkim muskularnym ciałem unoszącym się nade mną.

- Co jest? 

Szepnął wodząc opuszkiem kciuka po moim rozgrzanym policzków, jednocześnie świdrując mnie przenikliwym pełnym czułości wzrokiem. Przełknęłam ciężko, przymykając powieki. Lekki pocałunek w czubek nosa, sprawił, że zadrżam.

- Po prostu nie...hm nie lubię tej pozycji.

Zapadła chwila ciszy, więc zaryzykowam zerknięcie na jego twarz. Czarne brwi były zmarszczone, jakby nad czymś bardzo intensywnie myślał. 

- To dlatego wczoraj udawaś orgazm?

Co za dedukcja. Skinęłam niemrawo głową.

- Mogłaś powiedzieć o tym wcześniej.

- Mhm.

- Ale i tak zapłacisz mi za tego narcyza! To zdecydowanie nie było miłe.

- To była całkowita prawda, czasem zachowujesz się jak pyszałek.

- Kobieto odwołaj to!

Pokręciłam przecząco głową. Objęłam ramionami jego szyję i przyciągnęłam go do siebie bliżej. Ucałowa jego szorstką brodę, a następnie kącik ust.

- Mmm takie odkupienie podoba mi się nawet bardziej - wymruczał, nadstawiając wargi do pocałunku.

*

Gdy w końcu zdołam odkleić dłonie Zbyszka od moich pośladków i piersi, było wczesne południe. Wykąpana i ubrana tylko w spodnie od jogi i krótką różową bluzeczkę na ramiączka przekopywam stertę ulotek z ofertami pobliskich fast-food'ów. Potrzebowam porządnej dawki pustych kalorii.

- Może po prostu pójdziemy na jakiś obiad na miasto?

Zaproponował odrywając wzrok od ekranu telewizora, gdzie oglądał mecz ligi NFL. Seahowks* rozgrywali ostatnią akcję meczu. 

- Nie - fuknęłam, dalej przerzucając przeklęte ulotki, szukając tej z numerem telefonu, dzięki któremu zawsze z Krysią opychałyśmy się najlepszym kebabem w picie ever. 

Jak na wezwanie drzwi wejściowe się otworzyły, a w nich stanęła Strzelecka z roztrzepaną burzą swoich rudych włosów. Ubrana w mikroskopijną spódniczkę, która ledwo zasłania jej wydatne pośladki i z wywalonymi na wierzch cyckami. Kurde.

- Cześć, trochę mi się zeszło u Seby, ale nic się nie martw użyłam kondomów. Boże sponiewieram się jak nigdy - papla zrzucając ze stóp szpilki - A tak w ogóle to opowiadaj co się działo na przyjęciu. Co z tym kut.. 
- Ja pierdole! - wrzasnęła na widok rozwalonego, na szczęście ubranego bruneta - Co jest kurwa? Co on robi w naszym mieszkaniu?

- Krysia to jest właśnie..

- Zibi Bartman!

Wybałuszam oczy i czuję jak krew odpływa mi z twarzy. O Chryste tylko nie to. Potrząsam głową z niedowierzaniem. Nie to nie możliwe. Przecież oni nie mogli ze sobą.. Kurde. Cholera. W tym momencie ten o którym mowa podnosi się z kanapy i błyska pozerskim, wyuczonym uśmiechem.

- Cześć Krysia.

Staram się powstrzymać odruch wymiotny i drżenie rąk, ale naprawdę kiepsko mi wychodzi.

- O Boże - jęczę cicho.

* *
*cytat z Zemsty A.Fredry
*Seattle Seahowks


Co za mordęga to był ten rozdział. Ale w końcu jest.
Tak długo mnie nie było.
Trochę tęskniłam.
No dobra, bardzo.

Matury już za mną i powiem szczerze, że KURDE TO BYŁA RZEŹNIA.
Westchnienie całej mojej grupy, gdy otworzyliśmy arkusz z maty to było bezcenne. 
Wszyscy tylko miny w stylu "co to kurwa jest?!"
No, ale poszło i nie nawet znać tych wyników, bo będzie strasznie.

Apropo nowej historii, to jestem tak zagrzana, że szok. Łatwopalna to coś w czym serio popłynę, zero ograniczeń.

Szczerze to męczy mnie już Antonina z tą swoją ckliwością i delikatnością, ale taką ją wymyśliłam więc taka jest.

Jeśli szukacie jakiejś nuty do poczytania, to łapcie ( ja gwałcę replay od tygodni) 
1 - https://www.youtube.com/watch?v=KWZGAExj-es&list=RDKWZGAExj-es
2 - https://www.youtube.com/watch?v=WNiQWEMCqnk