Rzeszowski rynek nocą jest naprawdę piękny, szczególnie w
pierwszą sierpniową noc. Wzdrygam się na samą myśl, że opuście to miasto, mimo
wszystko wiążę się z tym miejscem wiele wspomnień. Tych miłych jak i złych. Latarnia obok której przechodzę gaśnie przez co z niedowierzaniem
zauważasz siedzącą na krawężniku szczupłą postać. Święcie przekonany, że to
dziecko podchodzę o kilka kroków chcąc jakoś pomóc. Lecz nie dane mi jest znaleźć się
bliżej przy owej postaci, bo ta nagle obdarza mnie spojrzeniem. Pod wpływem
niebieskich tęczówek zastygam w bezruchu niczym marmurowy posąg. Nie jest
dzieckiem, choć jasne włosy sięgające do ramion śmiesznie wirują na wietrzę,
rodem z jakiejś baśni. Marszczę brwi zastanawiając się czy to nie czasem
wyobraźnia płata mi figle, ale gdy wygina wargi w nieśmiałym uśmiechu w jej
pyzatych policzkach pojawiają się dwa dołeczki, które dodają jej jeszcze
bardziej dziecięcego i niewinnego wyglądu. W myślach porównuję ją do greckiej
Bogini Wenus i jestem pewien, że niejedna boska istota pozazdrościłaby jej
urody.
- Znamy się? – pyta lekko podniesionym głosem, jakby się
bała.
- Nie.
- Nie rozumiem w takim razie czemu przyglądasz mi się z
takim zaangażowaniem. – chichocze słodko, a ja czuję jak ściska mnie w gardle.
Spogląda na zegarek na lewym nadgarstku, zabawnie marszcząc brwi.
- Wydałaś mi się znajoma. – kłamię zażenowany, nagłym
brakiem elokwencji i odchodzę, przez kolejną następną dobę głowiąc się czy
jeszcze ją kiedyś zobaczę.
___
Drugiej nocy też tam była, ubrana w szare rozciągnięte dresy
i gruby wełniany sweter. Wyglądała równie niewinnie jak ostatnio.
- Znowu Ty – stwierdziła, nawet na mnie nie spoglądając.
- Znowu ja – usiadłem obok i spojrzałem w dal, między dwoma
starymi kamienicami była przerwa, a w jej oddali można było dostrzec krawędź lasu oświetlonego przez księżyc i
niezliczone ilości gwiazd towarzyszące mu na granatowym niebie. Wpatrując się w
tą niewielką z pozoru przestrzeń można było zapomnieć o wszystkim, wyłączyć się
od tak po prostu.
- Byłaś tam kiedyś?
- Nie, ale mam taki zamiar.
Znam to miejsce od dawna, ale nigdy nie było mi tak bliskie, a
jednocześnie tak dalekie.
- To chyba normalne, że mając przy sobie tak małe piękno,
nie dostrzegamy jego ogromu. – wlepiłem w nią wzrok.
- Możliwe. – westchnęła otulając podkulone nogi ramionami.
Spędziliśmy tak ponad dwie godziny, milcząc i wpatrując się bezwiednie w ową przestrzeń.
Zaczynało świtać, a ja czułem jak dłonie i stopy zaczynają mi odmarzać.
- Masz ochotę na kawę? – spytałem zachrypniętym głosem.
- Nie.
Zerkam na nią zdezorientowany, a ona wstaje niespiesznie
otulając się szczelniej swetrem.
- To może śniadanie? – pytanie wypływa z mych ust
nieświadomie, przez co skonsternowany marszczę brwii.
Niebieskie tęczówki przeszywają mnie na wskroś. Przyjemny
dreszcz biegnie przez całą długość pleców, wywołując gęsią skórkę. Moja
podświadomość patrzy na mnie z politowaniem, biorąc duży zamach kijem
bejsbolowym.
- My nawet się nie znamy, byłoby wielce niestosowne..
- Jestem Zbyszek -
przerywam jej szybko, a w głowie wyświetla się mi neonowy migający napis „IDIOTA”.
Kąciki jej ust lekko drżą jakby walczyła z uśmiechem. Oh
kobieto, gdybyś tylko wiedziała, jak bardzo chciałbym je posiąść. Bartman kurwa
ogarnij się! Wacha się chwilę po czym patrząc
mi w oczy mruczy – Antonina.
Antonina, piękne imię, dla pięknej istoty. I nie wiedząc
dlaczego od razu wyobrażam sobie jak wypowiadałbym je po wyczerpującym
rżnięciu. Ugniatając jej jędrne piersi, obcałowując całe ciało i posiadając
każdy jego kawałek na wyłączność. Cholernie kusząca perspektywa.
- Więc śniadanie!
O masz! Ależ Zbigniew ma grzeszne myśli wobec tak niewinnie wyglądającej kobiety jak Antonina. Słyszałam jednak, że taka niewinnoć być może pozorna, a może nie pociąga bardziej niż agresywna uroda i wywalone w wielkim dekolcie cycki! No zobaczymy co z tego wyniknie:)
OdpowiedzUsuńOh Zbyszek widać ma już dosyć tych wyzwolonych, perwersyjnych i niegrzecznych kobiet :) A jeśli chodzi o "grzeszne" myśli sytuacja stanie się bardziej klarowna w następnej części.
UsuńZ początku wydaje się taki wspaniałomyślny bo przejmuje się losem nieznajomej, proponuj kawę, niczym największy gentlaman, ale jak to Zbysiu, to wszystko ma swoje drugie dno. Takie grzeszne myśli przywodzą mi na myśl tylko jednego literackiego bohatera :D
OdpowiedzUsuńŚciskam ♥
Pan Grey jak mniemam, daję słowo, że równie pikantne jak trylogia E.L James :)
UsuńCiekawie się zapowiada... Czekam na kolejny ;*
OdpowiedzUsuńI zapraszam do mnie jeżeli masz ochotę wpaść :)
http://volleyballmygamemyrules.blogspot.com/